Oficer Jerzy Mucha, jego syn obieżyświat i brat leśnik

Zawsze i wszędzie należy pamiętać i honorować tych, którzy przyczynili się do naszej wolności. Przypadająca w tym roku 80. rocznica zakończenia II wojny światowej, jest znakomitą okazją do przedstawienia lokalnej społeczności, jak i mieszkańców dalszej okolicy, sylwetki oficera o imieniu Jerzy Mucha.

Jesienią 2017 roku, podczas wizyty w Urzędzie Miasta i Gminy w Witnicy, zauważyłam na korytarzu mężczyznę, nieco zagubionego – zapytałam czy mogę pomóc. Odpowiedział mi
w języku angielskim, co skłoniło mnie do zadania kolejnego pytania o kraj jego pochodzenia. Byłam zdumiona, kiedy odparł, że z Australii. Przedstawił się jako Stephen, czyli Stefan. Dodał, że mieszka w Białczyku, blisko swoich krewnych – państwa Katarzyny i Piotra Rupniaków.
W późniejszym czasie zaprosiłam Stephana do SP 1 w Witnicy na lekcję j. angielskiego, aby dzieci mogły poszerzyć wiedzę o australijskiej kulturze oraz zyskać szerszą perspektywę na świat. A przede wszystkim nauczyć się autentycznej wymowy i intonacji. Pytania uczniów dotyczyły różnych dziedzin życia – przede wszystkim ryb i wędkowania, które są pasją Stephana. Ja osobiście zachwyciłam się liczbą krajów, które zwiedził, a było ich ponad 130! W tym odbył podróż dookoła świata na motorze w latach 70-tych.

Podczas kolejnego spotkania ze Stephanem, dowiedziałam się więcej o jego rodzinie – walczących o wolność Polski oraz świata przodkach, kilkoro członków rodziny zamordowanych w Katyniu, odważnym ojcu Jerzym, George’u jak go nazywa. Smutne losy,
a zarazem postawy godne uwagi i czci. Toteż postanowiłam wrócić do tego tematu i poznać więcej faktów o niezwykłej rodzinie Muchów. Napisałam wiadomość do Stephen’a
z propozycją przeprowadzenia wywiadu na co zgodził się otwarcie i ochoczo. Umówiliśmy się w Białczyku – w tym samym domu, w którym mieszkał jego tata.

Jerzy Mucha był synem Stefana i Marii z domu Stolpa. Urodził się 9 grudnia 1922 r.
w Poznaniu. Wybuch wojny 1939 r. przerwał naukę w miejscowym gimnazjum. Walczył jako ochotnik z Armią Czerwoną uczestnicząc m.in. w obronie Grodna. W grudniu 1939 r. wstąpił w szeregi Związku Walki Zbrojnej i objął kierownictwo podziemnego ruchu harcerskiego Ziemi Grodzieńskiej. Został aresztowany i zesłany do obozów pracy w Kazachstanie. Po ogłoszeniu „amnestii” ochotniczo wstąpił 28 września 1941 r. w Buzuluku do wojska polskiego, otrzymując przydział do 6 Batalionu Pancernego. Od 28.10. do 1.06. 1942 r. był słuchaczem Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty przy 5 Dywizji Piechoty. Po jej ukończeniu został dowódcą plutonu w 15 batalionie tejże dywizji. Uczestnicząc w ćwiczeniach „Narcyz” 25.09.1943 r. uległ wypadkowi i do 1.08.1944 r. przebywał w szpitalu. Następnie objął pluton czołgów w szwadronie szkolnym Ośrodku Wyszkolenia Broni Pancernej. Na własną prośbę 9.03.1945 r. został przeniesiony 10 Pułku Huzarów, gdzie pełnił funkcje: dowódcy plutonu w 2 szwadronie dowódcy czołówki naprawczej. Służył pod dowództwem gen. Andersa w 2. Korpusie Polskim i brał udział w słynnej kampanii pod Monte Casino. W Wielkiej Brytanii przydzielono go do pomocy oficerowi administracji obozu (15.07.1946 r.). Zaś 24.02.1947 r. skierowany został do 14 Kompanii Zaopatrywania. Odznaczony m.in. Medalem Wojska, Gwiazdą Italii, Gwiazdą 1939-45.

Ożenił się z Brytyjką Irene, z którą miał syna Stephan’a i córkę Christine. Życie w Anglii nie było sielanką – obowiązywały kartki na żywność i inne towary. Ponadto obawiał się represji ze strony KGB, które dokonywało morderstw na polskich żołnierzach. Podjęli decyzję o emigracji do Australii, gdzie przybywał już z rodziną brat Jerzego – Stefan. Osiedli na Tasmanii, gdzie pracował jako dyrektor generalny zarządu ds. marketingu jaj.

Jego pragnieniem było powrócić do domu, korzeni, ukochanej ojczyzny, gdzie chciał spędzić ostatnie lata swojego życia, i gdzie chciał być pochowany. Było to możliwe po upadku komunizmu w Polsce. I chociaż sceptycznie podchodził do myśli o dokonaniu się przełomu
w kraju i wielkich zmian politycznych, to jednak ziściło się jego wielkie marzenie – w 1990 r. zawitał z powrotem w Polsce. Zakupił poniemiecki dom, który wyremontował na swoje potrzeby. Posiadał trzy krowy, spotykał się z rodziną i nowymi znajomymi. Nie potrzebował wiele, a to co miał uszczęśliwiało go. Podróżował po kraju z synem Stephen’em odwiedzając m.in. Gdańsk, Malbork, Biskupin. Zmarł w 2001 r., a trumna z jego ciałem została pochowana na cmentarzu komunalnym w Białczyku. Na nagrobku jest wygrawerowany napis: „zasłużony oficer, szlachetny człowiek”, którego pomysłodawczynią była krewna Kasia. W 2012 r. również ona wyszła z inicjatywą przekazania pamiątek wojskowych po zmarłym wujku do prywatnego Muzeum Chwały Oręża Polskiego w Witnicy.

Stephen opuścił Australię dla Polski 8 lat temu. Przyciągnął go w te strony sentyment, spuścizna po George’u, o którą starannie dba i pielęgnuje. Przy sypialnianym łóżku stoi ramka, w której umieścił zdjęcie młodego taty i wujka Stefana. W pokoju dziennym wisi portret ołówkowy narysowany przez Bartka Blaszczecia ze Szczecina – męża kuzynki Kasi. Przechowuje zdjęcia, pamiątki i dokumenty po rodzinie. Mieszka w domu, który kupił George po powrocie do ojczyzny. Gospodarstwo wymagało kapitalnego remontu, co z czasem udało się Stefanowi dokonać. Wybrał życie na wsi, ale mieszka w centrum Europy, skąd jest blisko do wielu światowych stolic – w najbliższym czasie planuje jechać do Berlina na koncert australijskiego artysty. Czuje się obywatelem świata i interesuje go człowiek wraz jego wnętrzem, a nie narodowość.

Stephen tęskni za australijskimi przyjaciółmi, lecz jest naprawdę szczęśliwy wiodąc wiejskie życie. Pomimo braku znajomości języka polskiego, zaadaptowanie się nie było dla niego trudnym zadaniem. Ludzie są mili i nie ma z nimi problemu. Chociaż zdarzyło się kilka razy, że Polacy powiedzieli mu bezpośrednio, aby nauczył się j. polskiego, co uznał za niestosowne. Próbował, ale wymowa wielu słów sprawia mu niemałe trudności. Uważa nasz język za zbyt trudny. Jednak twierdzi, że Polska jest wspaniałym krajem i czuję się tutaj swobodnie. Co go zaskoczyło pozytywnie to motyw patriotyzmu w Polsce oraz bogata i zróżnicowana historia oraz kultura. Docenia pomyślne zmiany jakie nastąpiły w naszym państwie. Aczkolwiek sądzi, że kwestie związane z kobietami – m.in. różnice w wynagrodzeniu kobiet i mężczyzn w naszym kraju, powinny być zlikwidowane. A także postrzeganie kobiety i jej szerszego udziału w społeczeństwie, nie ograniczając jej tylko do roli żony i matki. O uśmiech na twarzy przyprawia go błędne przekonanie wśród Polaków, że Australia jest bardzo daleko, i że znajduje się tam dużo niebezpiecznych i paskudnych zwierząt takich, jak pająki i węże. Jego ulubionymi polskimi potrawami są gołąbki i pierogi oraz zupy. Uwielbia owoce morza, jednak brakuje mu smaku świeżych ryb głębinowych. On sam gotuje łatwe i szybkie dania. W sezonie letnim grilluje mięso i biesiaduje z rodziną. Uprawia warzywa w przydomowym ogrodzie. Bardzo lubi cztery pory roku, których nie doświadczył dorastając w Tasmanii. Wspomniał o jednym z przyjazdów do Polski i doznaniu szoku pogodowego – opuszczając upalne Sydney, a doświadczając temperaturę -20.

Jego siostra Christine Mucha ma bogate doświadczenie w zarządzaniu w przemyśle pierwotnym i wodnym, w tym ponad 14 lat na stanowisku dyrektora generalnego w tasmańskim przemyśle wodnym. Christine posiada tytuł licencjata nauk rolniczych, doktorat z filozofii, podyplomowy dyplom z ekonomii rolnictwa i studiowała zaawansowane zarządzanie we Francji. Jest członkiem Australijski Instytut Dyrektorów Spółek i Stowarzyszenie Inżynierów Australii oraz innych instytucji.

Brat Jerzego – Stefan, był podporucznikiem korpusu pancernego Wojska Polskiego podczas II wojny światowej, również służył pod dowództwem gen. Andersa w 2. Korpusie Polskim. Służył w Rosji, Afryce Pn i we Włoszech – brał udział w kampanii pod Monte Casino. Po zakończeniu wojny, gdy Polska została zajęta przez wojska rosyjskie, pan Mucha nie wrócił do ojczyzny, lecz udał się do Szkocji, gdzie przez dwa lata szkolił się w leśnictwie. To miało przygotować go do życia cywilnego. Po krótkim okresie pracy w angielskiej komisji leśnej, dzięki wsparciu swoich byłych towarzyszy broni – Szczurów z Tobruku, wyemigrował na Tasmanię. Początkowo pracował w Komisji Hydro-Elektrycznej, ale wkrótce wrócił do leśnictwa i pracował jako naukowiec w Wydziale Badań Leśnych w CSIRO (to australijska agencja rządowa odpowiedzialna za badania naukowe oraz ich komercyjne i przemysłowe zastosowania). Jednak jego największym zainteresowaniem było „klonowanie” żywej więzi
z kampanią ANZAC-Gallipoli z 1915 r. Uczynił to propagując szczepy lub hodując sadzonki
z sosny Aleppo posadzonej przy Australijskim Pomniku Wojennym w Canberze. Sosna ta ma niezwykłą historię – urosła z nasiona szyszki pochodzącej z Gallipoli, gdzie zginęły tysiące żołnierzy z korpusu złożonego z Australijczyków i Nowozelandczyków. Oryginalne samotne drzewo, służące jako punkt orientacyjny przez wojska australijskie, zostało najprawdopodobniej zniszczone przez ostrzał artyleryjski i odłamki, zanim Australijczycy podeszli do niego blisko. Szyszka została zerwana z gałęzi, którą Turcy użyli do zbudowania osłony nad głową, i wysłana do Australii.

Wywiad przeprowadziła Izabela Araszczuk
Fot. Stephen Mucha


Informacje o Jerzym Mucha przekazane dzięki uprzejmości jego krewnej Katarzyny Rupniak: tekst (IPMS, A.XI. 48/5, 10 PH PEO; Kronika 10 PH, s. 215; IPMS, A.XI 48/3, 10 PH LKO; Eksperyment. Polscy oficerowie
w Afryce Zachodniej w latach 1941-1943 ((E.Eckert oprac.), Materiały Dokumenty Źródła Archiwalia, z 4, Londyn 1988, s. 48)
Informacje o Stefanie Mucha przekazane dzięki uprzejmości Stephen’a Muchy: tekst „A living link to ANZACS preserved”, Badania leśne, Listopad 1985 r. ,

 

Dodaj komentarz